Wybranie działki odbyło się bez mojej obecności. Do Wrocławia przyjechałam późno wieczorem, mimo tego złapałam latarkę i pobiegłam obejrzeć co przyniósł mi los. W ciemności niewiele zobaczyłam, ale pozostawiłam tam ślady swoich stóp.
Co ukazało się moim oczom następnego dnia? Lekko zaniedbane, ale piękne grządki młodych warzyw, krzaczki porzeczek, malin i truskawek. Idę dalej, a tam? Niepozorne drzewko, obsypane krwisto-czerwonymi kuleczkami, błyszczące w słońcu niczym klejnoty.
Porzeczki i maliny jemy na bieżąco. Warzywa jeszcze dorastają, więc na pierwszy ogień poszła wiśnia.
![słodka czerwień](https://wildhearts.eu/wp-content/uploads/2019/07/img_9684.jpg)
Pierwszy zbiór był wielki! Część poszło do gara. Konfitura gotowała się dwa dni. Aby przyspieszyć proces zagęszczenia odlałam sok do słoiczków – do zimowej herbaty idealny. Drugą część podzieliłam – kobiałka dla rodziców, jedna partia do zamrażarki, a następna wylądowała w piekarniku do wysuszenia – przekąska jak znalazł na piesze wędrówki.
![IMG_9681](https://wildhearts.eu/wp-content/uploads/2019/07/img_9681.jpg)
Drugi zbiór był już mniejszy – niego powstaje głównie nalewka. No i bardzo ciekawy i pyszny obiad – buraki marynowane w wiśniach. To już pomysł Dominiki z Jarzynova.
Czy będzie trzeci zbiór? Zobaczymy. Tymczasem zostawiam zdjęcia, a o nalewce będę na bierząco informować. Mam nadzieję, że wyjdzie pyszna.
![Cherry Jam](https://wildhearts.eu/wp-content/uploads/2019/07/cherry-jam.png)